Prezentuję wczorajsze zakupy.
Poniżej cytryn.
Jak na swoją wielkość (co widać pomiędzy palcami) bardzo drogi.
Jednak nie mogłam się oprzeć jego bursztynowej strukturze.
Specjalnie po niego pojechałam, nabyłam go w celach terapeutycznych.
Dalej jaspis hematytowy to już mój drugi poprzedni był oszlifowany.
Następnie coś urokliwego- zielony kobalt z Meksyku.
Przypomina szkło, mimo, że jest kanciaty nie ma ostrych krawędzi.
W dalszej kolejności dwa fluoryty z Chin i szafir. Mają super kształt.
Wszystkie zieloności zakupiłam od Czecha, którego spotykam na Intersone od lat.
Dalej coś dziwnego i polskiego.
To kowelin.
Gdybym podołała finansowo wywiozłabym całą ciężarówkę.
Jak widać na zdjęciu kupiłam ponownie kwart różowy, dla koleżanki, która nie lubi komputera i jeszcze bursztyn, za którymi nie przepadam, ale ten prosił, żebym go przygarnęła.
Myślę, że się zakolegujemy.