Gdy zobaczyłam to cudo od razu się zakochałam.
Jeszcze tak cienkiego moheru w życiu nie spotkałam,
na dodatek jest miły w dotyku jak angora, i w ogóle nie gryzący.
Od razu skojarzył mi się z szmaragdowymi wodami Zalewu Solińskiego.
Więcej TUTAJ.
Jutro dalszy ciąg opowieści szmaragdowej.