Super odgadliście, szczególnie Maks.
Składniki chipsów to:
seler korzenny, batat, topinambur, pietruszka, marchew i dużo przypraw.
Resztki pozostałe z chipsów posłużyły mnie do wykonania zupy hinduskiej "Dal".
Oczywiście chipsy mogą posłużyć tak do jej dekoracji,
jak i czegoś w formie grzanek.
Muszę przyznać, że nie lubię zup kremów,
jednak zaryzykowałam.
Wrzuciłam resztki chipsów na patelnię z łyżką oleju kokosowego
(myślę, że rzepakowy też się dobrze sprawdzi).
Podsmażyłam z świeżym chili i imbirem i 3 goździkami,
ponieważ chipsy ostro przyprawiłam, nic już nie dosypywałam.
Starłam też trzy łodygi selera naciowego i dodałam pół szklanki czerwonej soczewicy.
Nie trawię cebuli i czosnku, jednak są wszędzie obowiązkowe.
Po 10 min, wrzuciłam do gara, dolałam wody,
aby się zanurzyło i gotowałam na małym ogniu, jakieś 20 min, musi być miękkie.
Na koniec dosoliłam.
Jak widać jeszcze gorące zmiksowałam.
Ponieważ nie lubię papek i chcę coś na ząb,
dodałam na dno pozostałą po wczorajszym obiedzie fasolę Jasiek.
Dzień później podprażyłam chleb na zakwasie z czarnuszką.
O dziwo mojemu mężowi smakowało, choć jest mięsożercą.
Jednak zupa dawała ostrego kopa i była niesamowicie pożywna.
Ozdobiłam trybulą i kolendrą, jednak swoją miskę posypałam nimi obficie,
bo jestem od dziecka trawożerna.
Może być też zwykła natka pietruszka.