Bucik mnie urzekł jak wielu Wrocławian i przyjezdnych.
Kosztował jak na maleńki kubeczek wielokrotność zwykłego.
Niby z zawartością (można było wybierać od trunków procentowych
po inne napoje).
Ja kupiłam czekoladę, w której było więcej cukru od pozostałych składników.
Ale bucik został, choć mogłam oddać, otrzymując kaucję.
Pomysł trafiony, bo biznes się kręcił i to już w przedostatnią sobotę listopada.
Zdjęcia imprezy TUTAJ.
TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz