poniedziałek, 12 czerwca 2023

Indyjskie szarawary.

 



Od długiego czasu nic nie szyłam.
Brak czasu i chęci.
Jednak ta indyjska mandala, 
zachęciła mnie do popełnienia drugich szarawarów.


Kroiłam bez szablonu, właściwie na oko.
Materiał jest złożony na lewo, 
dlatego kolory wydają się wypłowiałe.
Najtrudniejsze było dokładnie sparowanie wzoru,
tak aby idealnie zeszły się po zszyciu.


Podkrój w pasie wykroiłam do połowy, 
aby było równo,
po prostu przykryłam połową i symetrycznie wycięłam drugą stronę.




Nacięłam po skosie nogawki.
jednak później pogłębiłam kąt.


Szyło się szybko.
U góry i przy nogawkach wszyłam tunele na gumki. 
W pasie zastosowałam podwójny tunel.
Jedna z gumek jest wiązana, aby obwód był regulowany.










niedziela, 25 grudnia 2022

Kłębkowych świąt życzę.

 






poniedziałek, 12 grudnia 2022

Kłębkowa bombka.


 Wystarczy włóczka, dwie wykałaczki i drewniane koraliki.
Podpatrzone w necie.

wtorek, 1 listopada 2022

Listopadowe wiązanki.


 

Wierzba posłużyła jako otulina do wazonu.


Naturalne gałęzie wierzby spod bloku.


Trochę lakieru, bo dłużej przetrzyma opady.


Gotowy wypełniacz na górę wazonu



 

Obecnie silikonowe kwiaty wyglądają bardzo naturalnie.
Wystarczą dwie gałązki albo jedna, 
aby wypełnić cały wazon, a efekt znakomity.
Niestety cena też.


Na koniec wieniec z jednym kwiatem ale pokaźnym.


poniedziałek, 31 października 2022

Liściasty wieniec

 

Różyczki- liście miłorzębu,
dodatkowo liście lipy i jeszcze zielone, wierzby.




piątek, 21 października 2022

Miłorzębowa róża.

 




Coś rozweselającego na zaczynającą się szarzyznę za oknem.


Wystarczy kilka liści miłorzębu i gumka recepturka.



sobota, 15 października 2022

Lempicka w Konstancinie.

 




Wszystkie obrazy powyżej to reprodukcje.
Spodziewałam się tego jadąc na wystawę.
Malarz, który robi karierę za życia, 
zostawia swoje obrazy w rękach prywatnych nabywców.
 Z twórczością Tamary Lempickiej spotkałam się po raz pierwszy kilkadziesiąt lat temu
 w książce wydanej przez czasopismo "Przekrój". 
Byłam zauroczona od pierwszego kontaktu.
Oczywiście moim hitem jest Autoportret w zielonym bugatti (nigdy takiego nie wyprodukowano).
Malarka zawsze wystylizowana, jak całe jej życie.
Choć podobno urodzona w Warszawie i nazwisko po mężu Łępicka, 
świat ją zna jako Lempicką.


Sama wystawa choć ciekawa nie wznieciła we mnie wielkich emocji.
Reprodukcje powinny być autentycznych rozmiarów a nie czterokrotnie powiększone.
Niesamowita była jednak oprawa, jaką dała jej konstancińska  Villa la Fleur .
Największy zbiór secesji i art deco widziałam w płockim muzeum.
Pewnie do tego w Konstancinie nigdy bym nie trafiła,
gdyby nie wystawa.
Wcześniej Lempicką prezentowano w lubelskim zamku,
obecnie jest w krakowskim narodowym.
W obu tych miejsca byłam, tym bardziej ucieszyłam się, na wystawę w La Fleur, 
i zobaczyłam tak piękne eksponaty z tej epoki w Konstancinie. 


Muszę przyznać, że meksykańskiego okresu jej twórczości nie znałam.



Swoje zdjęcia z muzeum a właściwie, z dwóch willi wrzucę w wolnej chwili,
ostatnio mam ich niewiele.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...