sobota, 2 marca 2013

Wierzbowe witki.




Wczoraj ścinałam na działce a dzisiaj wspólnie uwiliśmy 41 sztuk, w trakcie jak Justyna próbowała pokonać rywalki. 
W wszystkich przypadkach była to męcząca praca.
Witki mają to do siebie, że lubią smagać tak po rękach, jak po twarzy, ja jednak nie gryzłam ich ze złości.
Ponieważ dzisiaj cały dzień od półtora miesiąca świeciło słońce, wkleiłam obiecane dzienne oblicze pisanki łowickiej, albo lepiej decoupaganki.
Obecnie jestem w ferworze odwiertów wydmuszkowych.
Mam okropne skojarzenia, bo czuję się jak u dentysty (smród i dźwięk, nie mówiąc już o pyle).
Jedna z trzech już pękła.



Jednak jeszcze długie cienie.
 


Na koniec piękny koniec dnia.
Więcej wkleję na Chwilach...


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...