sobota, 28 czerwca 2014

Szmaragdowa bransoletka.


Bransoletka powstała rok temu i jest z odzysku. 
Moja przyjaciółka dała mi ją w rozsypce i powiedziała, pewnie ci się przyda.
Początkowo elementy były po prostu w dwóch rzędach nawleczone na gumkę, która popękała.
Ponieważ tam mi się podobały szkiełka, uznałam, że zostaną ze mną.
Moja ręka jednak jest w obwodzie dziecięcym.
Dlatego zrobiłam cztery rzędy, co wygląda bardziej na bogato.
Tym razem nie nawlekałam na gumkę tylko wzięłam linkę metalową w barwie starego złota.
Co co było za mało w obwodzie połączyłam łańcuszkiem z konikiem na końcu, jako przywieszką.
Nigdy jej nie miałam na ręku, bo prawie nic nie mam w kolorze zielonym.
Jednak lubię na nią patrzeć, bo szkiełka są urokliwe,
a "złoto" udaje biżuterię Etrusków, która od zawsze mnie zachwyca.


W tak pięknych szafirowych barwach widziałam tylko Zalew Soliński 


i Błękitne Źródła koło Tomaszowa Mazowieckiego.


piątek, 27 czerwca 2014

W wakacyjnych barwach.




Nareszcie trochę wolnego czasu i możliwość rękodzielczynienia.
Choć to zrobiłam rok temu, teraz mi się przypomniało.
Zdjęcie poniżej zrobiłam tydzień temu i to ono mi się skojarzyło z tymi przepięknymi kamykami.
Jeśli chcecie zajrzyjcie TUTAJ.


Jak to u mnie, jutro w całości.


środa, 18 czerwca 2014

Ale ryba!


 Ponieważ kompletnie nie mam co pokazać,
przedstawiam Wam glinianą rybę prosto z Kuby.
Jej wymiary to około 20 x 12 cm.
To tylko jedna z całej ławicy w sieci mojej koleżanki,
zresztą sama też ryby.
 

piątek, 13 czerwca 2014

Kokeshi.


 

Moje lalki pochodzą prosto z Japonii, bo przysłała mi córka.
Są malutkie. Najwyższa ma 8 cm.
Oczywiście cena zwyżkuje wraz z wielkością lalki.
Jednak ta maluchy podobają mi się najbardziej.



Więcej o kokeshi możesz się dowiedź  TUTAJ.

 
 
Dużo o japońskich lalkach możesz się przeczytać w czasopiśmie Torii.
Kokeshi bardzo lubię, jednak lalki kimekomi to istne dzieła sztuki.

czwartek, 12 czerwca 2014

Japońskie lalki, ale jakie?



To chyba jedne z niewielu japońskich lalek, 
którymi mogły się bawić dzieci.
Kto powie jak się nazywają.
 

wtorek, 10 czerwca 2014

Kwiaty filcowane przez dzieci.





W ubiegłą sobotę, w rażącym słońcu spędziłam cztery godziny, ale warto było.
Muszę powiedzieć, że dzieciaki (nie mylić dziewczynki),
są zdecydowanie bardziej twórcze od ich rodziców i dziadków.
Oto jedyny efekt, który zdążyłam obfocić, 
bo poproszono mnie o dofilcowanie kulki.
Kwiat wygląda świetnie, choć pierwsze i ostatnie zdjęcie słabe, bo robione w nocy.
Aż się zdziwiłam, że wybrane kolory skomponują się, nie gryząc.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...