sobota, 12 września 2020

Ziarnuszka.


To moja pierwsza Ziarnuszka.


Więcej możesz o nich poczytać TUTAJ i TUTAJ.


Była kapryśna w wykonaniu,
musiałam aż polecieć do sklepu, po tkaninę na chustę,
bo z tych które miałam w domu, żadna się jej nie podobała.


W końcu drugiego dnia zaakceptowała siebie.

 

Mam nadzieję, że zaakceptuje ją nowa właścicielka.


Do tej pory wykonywałam tylko Żądanice.
Muszę przyznać, że wykonanie Ziarnuszki wydawało mi się łatwiejsze,
ale jak to lalka- ma swoją duszę i dała mi po łapach.



Jak to się mówi: "szewc bez butów chodzi",
dlatego usłyszałam "dlaczego my nie mamy takiej".
Najwyższy czas zadbać o swoje podwórko, wszak to Ziarnuszka.


Ziarnuszka jest wypełniona ryżem.
Jest wysoka na 10 cm.

niedziela, 6 września 2020

Geograficzna wodniarka.

 

Większość z oglądających nie pamięta lub nie wie, co to jest wodniarka.

 Otóż kiedyś, czyli w moim wczesnym dzieciństwie, mało kto miał wodę w kranie, a właściwie w ogóle nie miał kranu i toalety.

 

Wodniarka była meblem, na którym stawiało się miskę do mycia. W większej części trzymano wiadro z wodą, którą przynosiło się najczęściej ze studzienki na ulicy (obecnie hydrantu).
Szuflady pewnie służyły do trzymania przedmiotów służących do toalety.


Zapytacie skąd ją mam.
Otóż w momencie gdy przeprowadziliśmy się do tzw. bloków
woda płynęła już w rurach.
Mój ojciec zarekwirował wówczas wodniarkę jako szafkę do garażu.
 

Obecnie mebel przypadł mojej jurysdykcji.
Jakoś nie mogłam się z nią rozstać, jako jednym z nielicznych reliktów PRLu, o którym najchętniej bym zapominała.


Ponieważ wodniarka dalej stoi w garażu.
otrzymała lifting samochodowy.


Drewniane gałki i część przodów, które nie były z deski, tylko płyty pilśniowej, okleiłam mapą samochodową.


Co się dało pomalowałam białą bejcą, nieco zabarwiając ją na szary błękit. Jak widać blat nieco się rozchodzi.

 

Mapa obejmuje ostatnie wakacyjne wojaże oraz miejsce zamieszkania.

 

Wnętrza pomalowałam farbą olejną, aby były mniej podatne na ścieranie.
Wszystko oczywiście pasuje do wnętrza garażu, który też otrzymał nowy blichtr.


Miałam zrobić zdjęcie przed rozpoczęciem prac, może jednak dobrze, że zapomniałam, bo widok był opłakany, a każdy patrzył na mnie jak na idiotkę, że będę poddawała renowacji to coś.


Niezadowolona jestem jedynie z kleju, którym kleiłam mapę, zabrakło mi wikolu i użyłam kleju do podklejania tapet. Niestety mapa się rozłaziła i powstały pęcherze, nie polecam.
Mapę zabezpieczyłam swoim ulubionym preparatem, którym pracuję przy decoupage.


Bardzo dużo czasu spędziłam z szlifierką w ręku aby zedrzeć, chyba z pięć warstw farby i wybawić plamy od smaru i nie wiadomo czego jeszcze. Dziury i wyszczerbienia zostawiłam, bo głupio byłoby szpachlować. Wszakże to relikt i niech tak wygląda.
 Obecnie wodniarka ma aksamitną powierzchnię i piękne okrągłości. Wszakże już teraz nie produkuje się takich mebli. Wyrzuciłam tylko wyszczerbione, plastikowe uchwyty. Wszystkie zawiasy i zatrzaski działają po 60 latach bez zarzutu.
Ponieważ w garażu jak przed laty brak wody, będzie znowu służyła zgodnie z jej przeznaczeniem.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...