Kilkadziesiąt lat temu otrzymałam wcale nie Walentynki i nie w dowód miłości.
Samodzielnie wykonane przez darczyńcę.
Po tylu latach przypomniało mi się, że posiadam i cieszę się, że nie wyrzuciłam.
Żal mi tylko kory, mam nadzieję, że drzewo się zabliźniło i żyje do dzisiaj.