środa, 31 lipca 2013

Waga Juliusza Sperlinga.


O Sperlingu dowiedziałam się, że był jednym z pięciu przedwojennych producentów wag w Polsce.
Fabryka mieściła się w Warszawie.
W necie odnajdziecie wiele świetnie zachowanych wag, najczęściej były w czarnej barwie.
Dodatkowo miały miedziane lub z mosiądzu zdobienia.
Moja była w stanie agonalnym, całą przeżarta rdzą, której nie udało mi się ostatecznie zdrapać.
Ponieważ nie chciałam jej umalowanej, udało mi się zakupić nieco taniej.
Jest niebieska bo miała pasować do mojej kuchni.
Obecnie waga ma dwie odsłony.
Na zdjęciu powyżej popaprana białą farbą (bo to nie przecierka).


Ta druga niepopaprana bardziej podoba się mojemu mężowi.
Dlatego kompromis.


Tak wygląda bez lampy.


 Tak wyglądała po pierwszej kąpieli.
Ktoś też lubował się w niebieskościach.


A tu trochę zabaw zdjęciowych.


wtorek, 30 lipca 2013

Wyważone malunki.






W cieniu dnia.





W blasku lampy.





Ponownie z lewej.





Ponowienie z prawej.

Czyli wyważone malownie.
Jutro wersja ostateczna.
 

Odliczanie do 400.


W tym momencie mam 390 obserwatorów.
Cieszę się, że tak licznie do mnie zaglądacie.

Dlatego, kto z polskich blogerów lub obserwujących mojego bloga (będzie najbliżej liczby 400), 
czyli dołączy do "oglądaczy" otrzyma niespodziankę.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Ptasio...


Czyli kolibry i orły.
 





Z lewej.












Z prawej.

Po środku.

wtorek, 23 lipca 2013

To znowu letni wiatr.


To malunek dla Awarty, która odgadła zagadkę.

Patrz TUTAJ.
"Specjalne zamówienie", 
bo zgodnie z obietnicą, odgadująca życzyła sobie coś w tej technice.

Nie myślałam, że zadanie będzie szło tak opornie.
Najpierw zastanawiałam się jak potraktować temat, aby był spójny ze strojem.
Później powstał szkic, ponieważ nie mogłam się zdecydować, 
to jednocześnie malowałam trzy obrazki.
Jeden na kartonie, drugi na papierze do akwareli, a trzeci na płótnie.
Akwarelą mi się nie podobało i jak zwykle wybrałam gwasz. 
Mnie najbardziej podoba się ten nie oprawiony.
Jednak bezinteresowny ekspert uznał zupełnie coś innego.
Po przeanalizowaniu wszystkich aspektów swojej kulawej manufaktury, 
oprawiony i podmalowany został szkic.
Po drodze był jeszcze problem z ramkami, 
ta którą przewidziałam, miała rowki, a to znacznie utrudniłoby malowanie.
Zakupiona specjalnie, była pokryta powłoką, która nie przyjmowała farby,
Musiałam się nad nią znęcać z papierem ściernym dość długo.
Mam nadzieję, że spełniłam oczekiwania.

Dziękuję za wytrwałość w czytaniu, bo rzadko tak dużo piszę.







poniedziałek, 22 lipca 2013

Na zamówienie...


 Powstawały trzy wersje równocześnie, na specjalne zamówienie.
Jedna robocza na zwykłym papierze, druga na płótnie, trzecia na papierze do akwareli. 
Ja nie jestem z żadnej zadowolona.
Jutro pokażę w całości, ciekawe co wy na to?


niedziela, 21 lipca 2013

Jedwabna spódniczka.






Spódniczka uszyta dla mojej córki, dawno temu.
Jedwab odzyskany z innej rzeczy.
Przypomniałam  sobie o niej niedawno.
Pozdrawiam odwiedzających.




sobota, 20 lipca 2013

Muślinowa toń.






Aplikowane na maszynie jedwabiem.
Wzór replika z chińskiej sukieneczki.
Haft ręczny: łańcuszek, sznureczek i płaski.
Jutro całość.

piątek, 19 lipca 2013

W muślinowej lagunie.




Uwielbiam ten rodzaj jedwabiu.
Pierwsze skojarzenia: delikatny, ciepły w dotyku, powiewny...
Dużo gadać i tak nie odda się tego słowami.
To moja odskocznia od zupełnie prozaicznych ostatnio kontaktów z wodą.
Wygrzebane z dawnych lat i dzisiaj obfocone
Jutro ciąg dalszy.

sobota, 13 lipca 2013

W muśnięciach wschodzącego słońca.


 






W prawo, w lewo i centrycznie.
Jedna dla zwyciężczyni Manity, druga do nabycia TUTAJ.
Oceńcie sami czy podobają się Wam o wschodzie, czy o zachodzie słońca.
Na koniec powtórnie odsyłam do pierwowzoru z Wilanowa.

 Zgłosiłam broszkę do wyzwania Kreatywnego Kufra.
Może się jej poszczęści.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...