Był sobie kiedyś berecik,
ale w ramach protestu moherowego (choć on z angory) przestał się nosić.
Tak też w rozsypce trafił w moje ręce.
Ponieważ być milusi i cieplusi to się ostał.
Jednak najpierw przeszedł metamorfozę i stał się czapeczką.
Jak zwykle przydała się włóczka kupiona do niczego.
Jak widać kółeczko też do niczego,
bo wyłącznie do ozdoby.
Całość zmodyfikowana szydełkiem.