Z anielskimi życzeniami.

Niech lecą całą chmarą i trąbią wam szczęście w nowym roku.

Oto moje tegoroczne ozdoby choinkowe.

Obdarowani nie poznali, że skrzydła mają miłorzębowe.

Mnie wybrał osobnik poniżej.

Jak słońce zaświeci będą zbliżenia.

Wszystko zaczęło się od drzewa.

Przechodziłam codziennie obok, dwa miesiące temu.

Byłam pod urokiem.

Jednak z tego młodego okazu listki były małe.

Koleżanka przyniosła mi olbrzymy ze swojej działki.

Suszyły się, z uwagi ilości niektóre lekko zbutwiały,

ale to tylko nadało im uroku.

Przed świętami wzięłam na warsztat.

Ciąg dalszy nastąpi...

Największy miłorząb widziałam w Krasiczynie obok zamku.

Podobno to drzewo sadzi się dla wnuków.

Zagwozdka miłorzębowa.

 

  

W tym roku anielsko.

 

 

Wiązanki bożonarodzeniowe.

 

 

Niestety ostanie czasy nie oszczędzają bliskich.

 

Różany wieniec.

 

Robiony w ostatniej chwili,

bo w nadmiarze ostatnich wydarzeń, 

zapomniałam o nieżyjącej babci i jej rodzinie.

Musiałam wycinać gałązki z zamarzniętej w wazonie wody.

Wyszedł radosny i nieco wiosenny.

Koronny wieniec.

To wieniec po liftingu, poodpadały szyszki, wiec poprzyklejam.

Pomyślałam, ze pasowałoby trochę złota i przypadkiem wyszła korona.

Oszroniłam i gotowe.

 

Biała gwiazda za dnia i nocą.

 

 

Łapałam kawałek błękitnego nieba.

Mam nadzieję, że u Was święta śnieżne,

jeśli nie to ta namiastka z choinki.