Dostałam baranicę, czyli czapę
a właściwie tylko skórę barana uszytą w formie czapy.
Dostałam też sweterek nikomu niepotrzebny z golfem.
Czapa z jednej strony bardziej szarawa z drugiej strony mniej,
a po bokach kremowa.
Dodałam podszewkę i pozszywałam wszystko razem.
Dodałam też guziczek oczywiście firmowy z szarotką.
Tak wyglądała w trakcie suszenia, bo uprałam ją o zgrozo, i odwirowałam,
w pralce, na programie dla wełny.
Pięknie się wysuszyła jak widać na słoju i jest mięciutka.
Poniżej na ludziu, czyli na mnie w totalny jak ostatnio mróz.
Nie przepuszcza wiatru i grzeje.
Więcej zdjęć możecie pooglądać TUTAJ.