Nigdy nie lubiłam zupy dyniowej, może trafiałam na niedobre.
Ostatnio jednak zasmakowałam w dyniach.
Zdziwiło mnie oglądając TV, że można tak łatwo wykonać różnorodne dania.
Odcinamy dyni kapelusik i wydrążamy miąższ i pestki.
Przydadzą się na ozdoby bożonarodzeniowe i jako karma dla sierpówek.
Ja dynię faszeruję podduszoną papryką, chili, imbirem, bakłażanem, cukinią i pieczarkami.
Na jedną dynię daję łyżkę czarnuszki i tachini.
Dodatkowo dużo kardamonu, kurkumy, pieprzu, chili suszonego.
Ponieważ nie cierpię to nie dodaję czosnku i celbuli,
ale wiadomo, że wszyscy to lubią.
Ta dynia powyżej jest wegetariańska.
Na dole z dołączoną podsmażoną wieprzowiną.
Po przykryciu kapeluszami pieczemy około 1 godz. w 200 stopniach.
Ja nóż łatwo wchodzi to znaczy, że jest gotowa.
Z tyłu piecze się golonka (ja jej bardzo nie lubię).
Po upieczeniu przekrawam wzdłuż na pół i podaję z naturalnym jogurtem i kolendrą
(może być mrożona), dodaję sporo pieprzu bo lubię ostro.
Dodatkowo ugotowałam kaszę bulgur i połączyłam z melisą, można też z miętą.