piątek, 29 września 2017

Chińskie lusterko?


Znowu szwedzki market przyszedł mi z pomocą.


Zakupiłam takie coś, najpierw dla mamy potem dla siebie.
Oprócz tego, że po postawieniu czegokolwiek pozostawia plamy
 i się przykleja do tego czegoś,
niewątpliwie jest piękne i można się w tym przejrzeć.
Byleby nie dotykać niczym, bo zostawia ślady.


Nie lubię odbicia w lustrze, bo podobno przynosi pecha,
dlatego mnie tu nie znajdziecie.


Jak widać jedna z podstawek posłużyła mi za lusterko a'la chińskie.
O lustrach chińskich możecie znaleźć informacje w necie, to fenomen dotąd nie zbadany.
Niby świat zachodu ma odpowiedź na wszystko.


Talerzyk służący jako ramka, również ze szwedzkiego marketu,
przemalowany na nielubiane przeze mnie barwy.
Jednak znowu musiałam coś dodać w ulubionym błękicie.
Wszystko znowu jak we wcześniejszym poście nawiązuje do kuchennego Van Gogha.

Moje działania twórcze mają za zadanie osłabić moją kuchnię przed władaniem wody i metalu,
czyli barwy białego, niebieskiego i srebrnego.
Kto to przeczyta i się przestraszy,
że to jakieś czary, niech się wgłębi w Feng Shui,
nauki, która ma 7 tysięczne korzenie.
Mam nadzieję, że wcześniej popełnione błędy w aranżacji przestrzeni, 
zadowolą mojego profesora  poczynionymi remediami.
Najważniejsze, że przyczynią się do poprawy życia mojej rodziny.

czwartek, 28 września 2017

Słoneczny zegar.


Jak już pisałam nadmiar niebieskości, bieli i srebra trzeba było jakoś osłabić.
Będę o tym pisać w kolejnych postach.
Zjawił się zegar, który przypomina słońce, oczywiście po adaptacji.
Pierwowzór poniżej, marka na 4 litery.
O dziwo mam dużo elementów w kuchni z tym motywem,
coś mi jednak w nim nie pasowało, a przecież biały to mój ulubiony kolor.
Żółty natomiast chyba ostatni jaki bym wybrała.


 Poszukiwałam inspiracji, okazała się nią reprodukcja, na którą patrzę od dziecka.
Zawsze towarzyszyła mi w kuchni.
Rama obrazu Van Gogha Most Langlois w Arles jest akurat w żółci i złocie, 
dlatego zegar otrzymał podobną.


Sam twórca tak o nim pisał do brata Theo.

Jest to most zwodzony, przez który przejeżdża mały powóz, odcinający się na tle niebieskiego nieba – rzeka również niebieska, brzegi pomarańczowe z zieloną trawą i grupa kobiet w fartuchach i kolorowych czepkach, piorących bieliznę.

 Malarz stworzył kilka obrazów z mostem w tle,
ten mi się podoba najbardziej i cieszę się, że był jednocześnie moja inspiracją.

środa, 27 września 2017

Trochę słońca...


... i to od rana, a ja akurat uziemiona w domu, to się dało obfocić.


Było na rzeczy więc udało się zrobić.
Dziwne barwy jak na moje upodobania,
jednak miało ocieplić zimne barwy.
Jakie i gdzie pewnie już odgadliście.
Nie byłabym sobą gdybym nie dodała choć odrobiny niebieskości.
Reszta niebawem.


czwartek, 21 września 2017

Zupa z rukolą.


Każdą zupę warzywną możesz podbić smakiem świeżej rukoli.
Wystarczy ją zmiksować z zupą warzywną czy też inną Twoją ulubioną.
Rukola jak wiadomo, smak ostry, dla mnie raczej łagodny, jednak wyrazisty.
Wszystko zależy od podniebienia, a właściwie jego "przepalenia". 

niedziela, 10 września 2017

Zielono mi...


Na zakończenie lata.
Niedługo to tylko wspomnienie.


Sweter dało mi dziecię, bo się popruł pod szyją.
Był całkiem dobry, więc zakamuflowałam defekt haftem, 
tzw. zakopiańskim.
Cały efekt w cieniowanej nitce.
Tak oto trafił mi się, jako jeden z nielicznym u mnie w zielonym kolorze.

niedziela, 3 września 2017

Koronkowe tatuaże.


Lato odeszło razem z deszczem.
Tatuaże też.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...