Trochę przewrotnie.
Jak dla mnie jesień wczesna to jeszcze do zaakceptowania, jednak zima to tylko śnieżna i tylko w święta.
Jak już trochę widać, sweter w barach wiosennych, choć ciepły.
Nie pamiętam ile go razy miałam na sobie, chyba jednej dłoni by starczyło, a ma już naście lat.
Haft jak widać wstążeczkowy, fajny, bo szybki i prosty. Jednak popełniłam go tylko raz.
Bardzo ładne te hafciki. Takich niestety nie widziałam. Bardzo ożywiają sweterek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńFajny pomysł.Lubię takie zielenie.
OdpowiedzUsuńMoże warto wrócić do haftu wstążeczkowego i coś zimowego popełnić.Pozdrawiam.
Lucy dzięki, że zaglądasz do mnie. Ja niestety nie mogę Ci napisać ani jednego komentarza bo masz weryfikację obrazkową. Gratuluję pięknej pracy na wystawie.
UsuńJak będzie trochę czasu to na pewno do tego haftu powrócę.
Pozdrawiam.
Ale fajnie to wygląda... powiedz co z praniem? Jak ten haft to znosi?
OdpowiedzUsuńJeśli włókno swetra na to pozwoli, możesz go prać nawet w pralce w 30 stopniach, jednak lepiej włóż w worek z siatki. To tylko mulina i wstążka syntetyczna.
UsuńPiękne są hafty wstązeczkowe, Twój na tle zieleni ta wspaniale sie komponuje:-). To chyba żmudna bardzo robota?
OdpowiedzUsuńMiło mi, choć ja w zieleniach istnieję bardzo rzadko. Jest jeden z najprostszych i najszybszych haftów. Wykonałam go z książki dostępnej na rynku.
UsuńMamy podobny pogląd jeśli chodzi o jesien i zimę ;)
OdpowiedzUsuńHaft wstążeczkowy jest śliczny ale chyba trudny :)
Wczoraj pisałam, że go lubię dlatego, iż szybki i łatwy.
UsuńDzięki Tobie pomalowałam wszystkie donice, a teraz kusisz fantastycznym haftem.
OdpowiedzUsuń