Długo zastanawiałam się, na którym blogu mam wkleić zdjęcia.
Mam wszakże jeszcze zdjęciowy.
Zdecydowałam, że tu, wszakże ikony to swojego rodzaju rękodzieło.
Będąc w Białymstoku i okolicach, zachęcona przez Hannah
zapragnęłam zaglądnąć do Supraśla.
Trzy lata temu byłam w Sanoku, żeby napawać się 500 ikonami w muzeum na zamku,
i w najpiękniejszym moim zdaniem skansenie w Polsce.
Muzea różnią się diametralnie.
Supraśl ma o 1,2 tys. ikon w tym 300 do ekspozycji (często z odzysku granicznego).
Supraś to muzeum nowoczesne, trochę interaktywne, jednak w miniaturce.
Mimo, że obok Monaster i jak widać na stronie, chlubi się ikonostasem,
w tym samym budynku, to nie chce oddać dla muzeum więcej pomieszczeń,
mimo, że można po nich jeździć rowerem.
w tym samym budynku, to nie chce oddać dla muzeum więcej pomieszczeń,
mimo, że można po nich jeździć rowerem.
Jak wcześniej pisałam muzeum jest miniaturowe,
dobrze, że zmieniałam obiektyw,
bo w niektórych miejscach nie można się cofnąć nawet na metr.
dobrze, że zmieniałam obiektyw,
bo w niektórych miejscach nie można się cofnąć nawet na metr.
Chodzi się z przewodnikiem i cały czas 17 osobowa grupa jest monitorowana.
Nie lubię takiego sposobu zwiedzania, jednak nie ma się co dziwić.
Niektóre ikony są miniaturowe i można byłoby je zmieścić w kieszeni.
Niektóre ikony są miniaturowe i można byłoby je zmieścić w kieszeni.
Osoba oprowadzająca i jednocześnie bardzo rzeczowo przekazująca informacje,
za każdym razem, gdy grupa przejdzie, gasi światła.
za każdym razem, gdy grupa przejdzie, gasi światła.
Każdy foci jak i co może, przejście zajmuje około 40 min.
Zdjęcia, nie zawsze oddają klimat, robione z różnych perspektyw (no cóż były wysoko).
W pomieszczeniach było też bardzo ciemno.
Na temat ikon nie będę się mądrować, wszakże zrobiłam tylko podobrazie
(czyli przygotowałam deskę, do dzisiaj leży i czeka).
Jeśli chcecie zajrzyjcie do Sarmatix, dowiecie się co ma do powiedzenia profesjonalista.
Dzisiaj przedstawiam pierwsze pomieszczenie stylizowane na katakumby.
Odnośnie muzeum jestem zawiedziona, że nie było na stronie, żadnej informacji o olbrzymich kolejkach i, że najlepiej zapisywać się wcześniej na godzinę wejścia.
W związku z tym, miałam dwa podejścia, a mój kot z mężem
(który niestety nie mógł z tego powodu zwiedzić),
czekał w koszmarnym upale, aż jego Pani skończy się oddawać sztuce.
Nie polecam zwiedzać w czasie wakacji.
Jednak warto było.
Więcej niebawem zdjęć, dla zniechęconych.
Miło spojrzeć na te ikony. Gdy byłam w muzeum w Supraślu wiele lat temu, zdjęć nie zrobiłam. No i nie było wtedy tłumów. Ale co ja widzę - określiłaś mnie mianem - "profesjonalisty" Moja duma rośnie aż pod sufit ;) choć aż tak profesjonalnie nie czuję się ;)
OdpowiedzUsuńPisanie ikony jest samo w sobie i sztuką, i przeżyciem. Kto tego dokona może być dumy, bo tworzył z miłości.
UsuńBardzo lubię ikony...
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten powiew Wschodu:)
OdpowiedzUsuń