niedziela, 6 września 2020

Geograficzna wodniarka.

 

Większość z oglądających nie pamięta lub nie wie, co to jest wodniarka.

 Otóż kiedyś, czyli w moim wczesnym dzieciństwie, mało kto miał wodę w kranie, a właściwie w ogóle nie miał kranu i toalety.

 

Wodniarka była meblem, na którym stawiało się miskę do mycia. W większej części trzymano wiadro z wodą, którą przynosiło się najczęściej ze studzienki na ulicy (obecnie hydrantu).
Szuflady pewnie służyły do trzymania przedmiotów służących do toalety.


Zapytacie skąd ją mam.
Otóż w momencie gdy przeprowadziliśmy się do tzw. bloków
woda płynęła już w rurach.
Mój ojciec zarekwirował wówczas wodniarkę jako szafkę do garażu.
 

Obecnie mebel przypadł mojej jurysdykcji.
Jakoś nie mogłam się z nią rozstać, jako jednym z nielicznych reliktów PRLu, o którym najchętniej bym zapominała.


Ponieważ wodniarka dalej stoi w garażu.
otrzymała lifting samochodowy.


Drewniane gałki i część przodów, które nie były z deski, tylko płyty pilśniowej, okleiłam mapą samochodową.


Co się dało pomalowałam białą bejcą, nieco zabarwiając ją na szary błękit. Jak widać blat nieco się rozchodzi.

 

Mapa obejmuje ostatnie wakacyjne wojaże oraz miejsce zamieszkania.

 

Wnętrza pomalowałam farbą olejną, aby były mniej podatne na ścieranie.
Wszystko oczywiście pasuje do wnętrza garażu, który też otrzymał nowy blichtr.


Miałam zrobić zdjęcie przed rozpoczęciem prac, może jednak dobrze, że zapomniałam, bo widok był opłakany, a każdy patrzył na mnie jak na idiotkę, że będę poddawała renowacji to coś.


Niezadowolona jestem jedynie z kleju, którym kleiłam mapę, zabrakło mi wikolu i użyłam kleju do podklejania tapet. Niestety mapa się rozłaziła i powstały pęcherze, nie polecam.
Mapę zabezpieczyłam swoim ulubionym preparatem, którym pracuję przy decoupage.


Bardzo dużo czasu spędziłam z szlifierką w ręku aby zedrzeć, chyba z pięć warstw farby i wybawić plamy od smaru i nie wiadomo czego jeszcze. Dziury i wyszczerbienia zostawiłam, bo głupio byłoby szpachlować. Wszakże to relikt i niech tak wygląda.
 Obecnie wodniarka ma aksamitną powierzchnię i piękne okrągłości. Wszakże już teraz nie produkuje się takich mebli. Wyrzuciłam tylko wyszczerbione, plastikowe uchwyty. Wszystkie zawiasy i zatrzaski działają po 60 latach bez zarzutu.
Ponieważ w garażu jak przed laty brak wody, będzie znowu służyła zgodnie z jej przeznaczeniem.

4 komentarze:

  1. Gratulacje, bardzo oryginalnie wyszło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam pojęcia, że istniało coś takiego jak wodniarka. Teraz jest piękna. Dałaś jej drugie życie.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety istniało, jak pisałam mam ambiwalentny stosunek do tamtych czasów, ale jak widać wodniarka zasłużyła na mój sentyment.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...