Zanim zobaczycie moje "żywiołowe" inspiracje w całej okazałości, chciałabym bliżej pokazać instalację, wykonaną do tej wczorajszej.
Drewienko wyłowione w tamtym roku z morza, skojarzyło mi się z wejściem do japońskiej świątyni. Nie zamieszczam zdjęcia bo nie wiem czy właściciel, wyraziłby na to zgodę.
Drewniane walce, wykonałam z pomocą siły męskiej, też z gałęzi wyrzuconej przez morze.
Specjalnie nie pokazałam tych zdjęć wczoraj, bo myślę, że mogłoby zaburzyć Wasz tok poszukiwać.
UWAGA!
Jedna osoba jest bardzo blisko, ale do tej pory nie nazwała ostatniego żywiołu i przedmiotu.
To jest wieszaczek oczywiście do tajemniczego czegoś:) Obstawiam świeczniki:)
OdpowiedzUsuńFajna zabawa chociaz pewnie trafiłam kulą w płot:)Pozdrawiam cieplutko, bo zimno wokół i mokro:)
Nie brałam od początku udziału w zabawie, więc nie będę zdradzać, co mi do głowy przyszło ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa!
Pozdrawiam :)