Tylko raz w życiu zdobyłam się na odwagę aby dotknąć węża.
Oczywiście w ZOO.
Jakże odwrotne z oczekiwaniami jest pierwsze odczucie.
Nie ma nic wspólnego z oślizłością i zimem.
Choć do tej pory czuję nie wiem skąd, awersję do wężowatych,
są one w dotyku bardzo jedwabiste i ciepłe.
Aż trudno powiedzieć, ale wręcz miłe.
Takie jest to jajo.
Welur z jedwabistą dzianiną,
Zamiast rozdwojonego języka, guzik opalizujący miedzią i czernią.
Wykonałam z niego kiedyś kolczyki, zresztą moje ulubione.
Świetny pomysł na oswojenie z rzeczami budzącymi dreszczyk...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!