Ponieważ wzór bardzo poszerzył komin a ja lubię ciepło pod szyją,
zrobiłam przeplotkę z oczek łańcuszka i bloker z pandory.
Jak widzicie zachciało mi się nietypowego zakończenia tego wzoru.
Dlatego zamiast trójkątów zrobiłam pełne kwadraty, dlatego nie powstała prosta linia tylko zęby.
Od biedy i kapelusz z tego może być.
Wykończenie w zęby nadaje ciekawego charakteru i dodatkowej lekkości. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńJaki delikatny, jak mgiełka.
OdpowiedzUsuńŚwietny! I ja mam w planach...komin entrelakowy, tylko taki dłuższy, dwa razy zawijany. Pewnie ten wzór zniknie mi taki zamotany, ale ja też lubię ciepło pod szyją i im więcej go będzie, tym lepiej ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ja wolę mniejsze kominy, bo noszę je pod kurtkę ze stójką. W ten sposób nie brudzą mi się tak szybko od pudru stójki, a komin łatwiej uprać (poza tym na dzianie tak tego nie widać, jak na czarnej tkaninie). Ponieważ nie cierpię dużych dekoltów, jaki komin jest jak znalazł, na obnażone gardło. Duże motowisko (choć takowe też posiadam) nie jest nigdy na tyle obcisłe, aby mnie szczelnie chroniło, a poza tym można go nosić tylko na wierz, bo pod kurtkę nie wejdzie. Mój komin jest poza tym z wełnianego moheru, którego dotyk dodatkowo daje ciepełko.
UsuńJednak każdy woli to co lubi.
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPiękne prace ☺bardzo subtelne i delikatne ☺
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko ☺
Cudowne delikatne i pewnie cieplutko otulające :)
OdpowiedzUsuńWitam :))
OdpowiedzUsuńNiestety cos kliknęłam, cos nacisnęłam i utraciłam możliwość publikowania postów na swoim blogu. Już to przebolałam ale szkoda mi troszkę więc założyłam nowy. Jeżeli chcesz - zagadnij do mnie proszę.
Pozdrawiam serdecznie. Dorota
http://sielskachata.blogspot.com/