To moje pierwsze wiercone jajo.
Jak widać ręka niewprawna tak w wierceniu, jak i w malowaniu.
Patrzcie, patrzcie i krytykujcie, wszystkie uwagi przydadzą się na przyszłość.
Większych zbliżeń nie ośmielam się pokazać.
Zdjęcia robione jeszcze zimową wiosną (te żółte plamki to słoneczko), teraz już tylko prawdziwa.
No tak, jaja czas zacząć robić. To będzie chyba mój pierwszy rok bez ozdabiania, nawet zamówień nie przyjmowałam. Nie mam coś weny w tym temacie... ciekawa sprawa.
OdpowiedzUsuńTobie jednak jej nie brakuje:)
pozdr
Tomaszowa
Jeśli chodzi o wenę w tych wierceniach, to jej niewiele potrzeba, bo możesz skorzystać z gotowych motywów haftów włoskich, lub richelieu.
UsuńJajo ma jednak dolegliwość, jest owalne.
Nowe wyzwanie trudne. Mnie się podoba i podziwiam za takie umiejętności.
OdpowiedzUsuńPiękne jest, podziwiam. Wiem, że ta technika jest bardzo pracochłonna.
OdpowiedzUsuńBrawo:))) Widzę,że Dremel poszedł w ruch:)Powodzenia w dalszych wierceniach:)
OdpowiedzUsuńUznałam, że nie wiem czy warto inwestować i kupiłam tańsze oczywiście chińskie, ale bardziej wielofunkcyjne urządzenie. Takiego Dremela jakbym ciała to musiałabym kupić trzy osobne. To ciekawe, że tak produkują te urządzenia, że ciągle musisz kupić kolejne przystawki.
UsuńNa razie to muszę zaborować własnego zęba, ale mam nadzieję, że odwierty będę kontynuować.
Pozdrówki.
Masz rację oryginał jest drogi, ja tez mam zamiennik, a nazwę podałam, bo wiadomo o co chodzi:)Ja na razie ograniczam się do nawiercania dziurek do wydmuchiwania jajek;)
UsuńO popatrz ja bym na to nie wpadła.
UsuńCiekawie wygląda to ażurowe jajo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawy efekt takie dziurawe jajo. czekam na kolejne próby:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne to jajo!
OdpowiedzUsuńNie odważyłabym się skrytykowac ,dla mnie jest śliczne,mi nigdy by cos tak wymagającego precyzji i delikatności nie wyszło:)
OdpowiedzUsuńNie przesadzaj, na precyzję to ja patrzę u Ciebie.
UsuńTo jajko jest fantastyczne. Jakie to jajko? Czy strusie?. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale mnie zachwyciło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj nie! Strusie stoi u mnie jako dekoracja.
UsuńWzięłam się za gęsie i tak jest dość twarde a jednocześnie kruche o czym już się dwukrotnie przekonałam.
dla mnie i tak MISTRZOSTWO... życzę wytrwałości w dążeniu do ideału, chociaż i tak wygląda pięknie !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Munia
Gdy zobaczyłam tą ilość komentarzy, to pomyślałam: znowu spam, a tu miłe zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję.
Jednak moje jajo jest bardzo dalekie od tego co widzę na Waszych blogach. Drugie miało być lepsze, ale przypłaciło to życiem i została mi skorupa w dłoni.
No cóż ćwiczenie czyni mistrza, choćby wiarę w to.
Na dodatek moja mini wiertarka przypomina narzędzie dentystyczne (ma wężyk, co znacznie ułatwia pracę), tak samo ją słychać i czuć obrzydliwy zapach kostny (skorupka) w nozdrzach.
Jak na ironię, po samodzielnym wierceniu, musiałam nieoczekiwanie udać się z własnym zębem do stomatologa.
Tak też próbowałam, jednak czasami mi pękał. Jasmin napisała, że niteczki przyklejała, no to też tak zrobiłam, tylko teraz widać kikutki.
OdpowiedzUsuńśliczne..ja tam niedoskonałości nie widze....
OdpowiedzUsuńWitaj, ostatnio jakoś mało czasu mam na blogowanie, ale na szczęście nie przegapiłam Twojego pierwszego ażurka! Jest śliczne!
OdpowiedzUsuńJa używam normalnej dużej frezarki z tym, że też mam wężyk co umożliwia precyzyjną pracę. Co mogę poradzić: jak frezujesz zakładaj maseczkę, strasznie te jaja pylą, a nakładanie konturówki jest kwestią wprawy, nie martw się jak któreś trzaśnie, ja w tym sezonie rozwaliłam chyba z 10, taki ich urok:)
Świetna robota, czekam na kolejne! Pozdrawiam!