Czasem konieczność a może zużycie materiału, zmusi do remontu.
Później jedno pociąga drugie,
szczególnie jak się nie chce mieć remontu total
i wszystko robi się zgodnie z własnymi możliwościami.
Kucie ścian zmusza do zakamuflowania ubytków.
Znudziło mi się też ustawiczne ścieranie kurzu na półkach.
Zakupiłam więc w sklepie z antykami witrynkę,
z którą wojowałam bardzo długo.
Najpierw szukałam farby po całym necie, bo w sklepach nie było.
Malowałam razy "N", jakoś samo potłukły się szyby itd.
Aby naczynia lepiej się prezentowały,
tył pomalowałam na ciemno niebiesko.
Po raz pierwszy korzystając z farby kredowej i wosku.
Przykleiłam nad stołem mozaikę poszukiwaną w całej Polsce,
bo nikomu poza mną się nie podobała i wycofali ze sprzedaży.
Dyktę najprościej było zasłonić tapetą.
Choć jak dla mnie powstało za dużo ozdobników.
Wykute dziury zasłoniłam mozaiką, która była wcześniej na blacie.
W starych kafelkach tylko wymieniłam fugi,
co zaoszczędziło roboty, brudu i pieniędzy.
Jeszcze trzeba co nieco podmalować
i po dwóch miesiącach skończyć remont.
och jak pięknie i pomysłowo. Jestem zachwycona niebieską ceramiką, a zasłonki w oknie to prawdziwe cudo.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dzięki. Zasłonki z odzysku, nie wiem do kogo należały.
Usuń