Po dwóch latach i pół roku wreszcie udało się sfinalizować.
Jak to w mojej naturze, jutro całość.
Udało mi się wczoraj złapać promyki słońca w tak zwanym "zgniłym wyżu".
Wiem, że to wzór banalny, lecz zawsze chciałam taki mieć.
Za bursztynem nie przepadam, lubię tylko taki jak na zdjęciach, który bardziej przypomina żużel lub beton.
Kupiłam go za grosze jak na burszytyn.
Szukajcie nie na deptaku, tylko na rynku w Helu i na Helu (tam gdzie warzywa i owoce).
Jeśli ktoś ma ochotę, niech spojrzy kilka lat do tyłu czyli w Helskie reminiscencje.
Jak zaczęłam szukać linku to dopatrzyłam się, że dużo moich zdjęć poznikało z bloga.
Podobne krechy w owalach widywałam u Was na blogach.
Nie wiedziałam, że mnie spotkało to samo.
Tylko kiedy ja znajdę czas, aby powklejać z Picasa te braki.
Dziękuję za odwiedziny.
Od kilku dni zjada mój blog origami, którego za to zaczynam nie lubić.
Może trochę ożywi, się jak zacznę wklejać ozdoby bożonarodzeniowe.
W tym roku nowości.
Przynajmniej jak dla mnie.
no i wyszło cudo......pokaż jeszcze w całości koniecznie..na na Twoje ozdoby czekam juz z niecierpliwością..pozdarwiam
OdpowiedzUsuńŚliczny -Ja lubię bursztyn :)
OdpowiedzUsuńOrigami jest stosowane w terapii. Ma działanie uspakajające.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Chyba go zaraz założę, bo walczę cały dzień z bólem głowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zdradzisz mi jak podziurawiłaś bursztyn, ja próbowałam wiertełkiem , ale się rozgrzewa i wkleja> Ktoś mi mówił o przepalaniu dziurek igłą, jeszcze nie próbowałam:)
OdpowiedzUsuńOdnośnie bursztynu. Ja go kupiłam na sznurze. Jeśli chodzi o wiertło to bym próbowała ręcznie i zresztą tak robiłam (trzeba się zaopatrzyć w dentystyczne)rozwiercając za małe dziurki. Jednak jest tak kruchy, że niektóre bryłki się rozlatują. Próbować przepalać też można, tylko to chyba wymaga cierpliwości, nie mam pojęcia jak oporna jest naturalna żywica.
OdpowiedzUsuń