Sięgając ostatnio po mulinę przypomniałam sobie sposób na uporządkowanie nici, który stosowała moja babcia. Już się nie dowiem czy podpatrzony czy jej własny.
Rozwijamy motek muliny i tniemy na pasma wg ulubionej przez nas długości, stosowanej do haftu.
Z pasm splatamy warkocz.
Owijamy końce i związujemy.
Wyciągamy tylko tą nitkę muliny, która jest nam potrzebna, dzieląc ją na tyle nitek ile chcemy (wiadomo, że ma 6).
Myślę, że to wygodniejszy sposób niż nawijanie na kartoniki.
Ten warkocz wykonałam ponad 30 lat temu, od tego czasu trochę się sfatygował (można powtórnie go upleść i związać. Chyba to najwyższy czas zrobić porządek, co widać na zdjęciu. Jednak w kordonkach mam porządek.
Ten sposób jest mi znany... ale u mnie się nie sprawdza... ponieważ haftuję pojedynczą niteczką, to nie mam potem co zrobić z tym co zostaje.
OdpowiedzUsuńmoje nieci mam powkładane kolorami do woreczków strunowych...
Ciekawy pomysł, muszę zrobić taki warkocz.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja babcia robi dokładnie tak samo:-)
OdpowiedzUsuńAle piękny warkocz ...:)
OdpowiedzUsuńto jest sposób! U mnie wszystko się plącze ;) Pozdrawiam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńTak samo splatała muliny moja mama,leżą jeszcze gdzieś u mnie takie warkocze:)
OdpowiedzUsuńJak widać moja babcia podpatrzyła pomysł.
OdpowiedzUsuńUrodziła się w kieleckim, może tam było to popularne. Jak już pisałam nigdy się nie dowiem.
Dziękuję za duże zainteresowanie.
Pozdrawiam.