Bardzo lubię, szczególnie z koperkiem.
Punkt 22.00 a ja dopiero otworzyłam bloga.
Jestem przepracowana i zagoniona, a do tego alergia brzozowa odmawia mi swobodnego oddychania.
Tym bardziej miło powitać nowych obserwatorów już 380 i przeczytać miłe komentarze.
Już dawno męczę tymi warzywami, jak już pisałam, kilkanaście lat temu przygotowałam na inscenizację "Na straganie" Jana Brzechwy.
Mam wyrzuty, że Was męczę tym jarzynowym przedstawieniem, jednak nic innego na razie nie mam i myślę, że potrwa to do wakacji.
Dla zainteresowanych na koniec pokażę publikację i inspirację.
Śliczny ogórek ,aż żal takiego zjeść :-)))
OdpowiedzUsuńNie męczysz, nie męczysz...Ja chętnie pooglądam Twój ,,warzywniak". Nie wiem dlaczego ale te prace przywodzą mi na myśl moją szkołę, liceum plastyczne. Nawet nie przypominam sobie żebym coś podobnego tam widziała ,ale jakoś tak przypominają mi prace w klimacie właśnie tej szkoły.
OdpowiedzUsuńA co do brzozy, to własnie mi przypomniałaś, że całą zimę nosiłam się z zamiarem pozyskania soku na wiosnę z tego drzewa. Ponoć czyni cuda, szczególnie własnie po meczącej zimie, kiedy wszystkim brakuje sił witalnych.
Super , cudne te twoje warzywa, maja duszę.Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz męczysz! Ja na przykład pierwszy raz widzę takie fajne warzywka, świetnie wykonane! :) Z miłą chęcią tu zaglądam, chociaż ostatnio w blogosferze bywam rzadziej, z powodów osobistych.
OdpowiedzUsuńPrzezabawna ta kolekcja warzyw:-))))
OdpowiedzUsuńMnie warzywa nie męczą,pokazuj je dalej:))
OdpowiedzUsuńNo to dziękuję. Jednak zostały mi najwyżej dwa spotkania warzywne i chyba będziecie musiały poczekać aż coś uda mi się wykonać.
OdpowiedzUsuńLubię te codzienne spotkania, wieczór z blogiem to dla mnie relaks. Dlatego dziękuję, że zaglądacie do mnie i Was nie nudzę.
Pozdrówki.