Zaczęło się od prucia i motkowania.
Suszenie bardzo nadwyrężyło psychikę mojego Miłka.
Próbował różnych forteli, aby przyśpieszyć ten proces a ja hamowałam jego pomysły.
Jak widać ostatni motek, jest bardzo nadwyrężony.
Jutro naszych zmagań ciąg dalszy.
Też bym taki sweterek zakupiła, wełna ekstra:)
OdpowiedzUsuńŚliczna włóczka wyszła.
OdpowiedzUsuńcudna wełenka pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńChyba ciężko spruć taki gotowy sweter ? ale kolory są niesamowite takie energetyczne :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam J.
Wełenka cudowna, ale nie dla tych co nie lubią gryzienia. Nie pruła się źle, bo to nie moher.
OdpowiedzUsuń