Dostałam baranicę, czyli czapę
a właściwie tylko skórę barana uszytą w formie czapy.
Dostałam też sweterek nikomu niepotrzebny z golfem.
Czapa z jednej strony bardziej szarawa z drugiej strony mniej,
a po bokach kremowa.
Dodałam podszewkę i pozszywałam wszystko razem.
Dodałam też guziczek oczywiście firmowy z szarotką.
Tak wyglądała w trakcie suszenia, bo uprałam ją o zgrozo, i odwirowałam,
w pralce, na programie dla wełny.
Pięknie się wysuszyła jak widać na słoju i jest mięciutka.
Poniżej na ludziu, czyli na mnie w totalny jak ostatnio mróz.
Nie przepuszcza wiatru i grzeje.
Więcej zdjęć możecie pooglądać TUTAJ.
A to to takie kudłate cudeńko, widać że cieplutkie w sam raz na obecna porę :)
OdpowiedzUsuńFajna Ci wyszła:) Masz niepowtarzalną czapuchę
OdpowiedzUsuńAle czapa! Na zimę idealna! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńFajna czapka na mroźne dni:)))
OdpowiedzUsuńCzapek za bardzo nie lubię nosić
OdpowiedzUsuńale gdy na dworze -17 nie miałam
wyjścia hihihi - noszę a jak :P
pozDrawiaM ciepło w te mrozy ;)
świetna jest ta czapka :)
OdpowiedzUsuńOj teraz przydałaby sie taka ciepła czapka!
OdpowiedzUsuń