Tym razem nie odlot tylko nalot bałwanów.
Szkoda, że nie ma prawdziwych,
choć wszyscy by sobie życzyli w Boże Narodzenie.
Zbliżenia pyszczków dam radę zrobić dopiero w święta,
bo wówczas zamierzam je rozdać, choć trzy już wywiało.
Nie wiem jak Wy ale ja obrobiłam się kuchennie i choinkowo dopiero po 11.00.
Co za śliczne bałwanki! Z takimi i deszcz w święta nie straszny. Wesołych Świąt! Pozdrawiam i również zapraszam do mnie na plebiscyt. :) :)
OdpowiedzUsuńAleż pocieszna gromadka to już wręcz inwazja :)
OdpowiedzUsuń