środa, 8 listopada 2017

Fioletowa marchew.


Po raz pierwszy mogłam zakupić.


Nie miałam pojęcia co z niej wykonać.
Zdecydowałam się na połączenie z imbirem, kurkumą i cytryną.


Nie wiem dlaczego ale zdjęcia iskrzyły w miedzianym rondlu.


Po skarmelizowaniu na maśle poddusiłam w winie.
Zdjęcia fatalne bo telefoniczne i bez słońca.

Podobno marchew pochodzi z Azji i pierwsza przypominała tą filoetową.

4 komentarze:

  1. Pierwszy raz widzę i słyszę o takiej marchwi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też taką widziałam, ale nie odważyłam się kupić. Dobra jest? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam, niewiele odbiega smakowo od normalnej. Zawsze można spróbować, jako przystawka przyciąga oko.

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę. Człowiek uczy się przez całe zycie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...