Moje ukochane laleczki.
Jedna pochodzi z Kudowy Zdrój.
Jak to mówi moja mama jest to Pucybut.
Ma już co najmniej 60 letni żywot.
Moja babcia przywiozła ją z sanatorium.
Laleczka miała utrąconą głowę, myślę, że moje ostatnie klejenie osadziło ją na stałe.
Cała postać ma nieszkliwiony satynowy połysk.
Moim zdaniem jest urokliwie śliczna.
Druga znacznie niższa pochodzi również z kurortu.
Kupiłam ją prawie 30 lat temu w Krynicy Zdrój.
Paniusia jak na nią mówię to solniczka.
Ta damulka jest szkliwiona.
Jednak nigdy nie stała się rzeczą użytkową,
ze względu na swoją pozycję społeczną stanowi wartość ekspozycyjną.
W tle kieliszki i szklanki kryształowe po obu babciach.
Ostatnio zrobiłam się bardzo "praktyczna"
lub leniwa jak kto woli
i aby się nie kurzyło wszystko kładę do góry nogami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz