Chusta sięga do kolan.
Osobiście nie lubię takich przeszkadzających w ruchach (bo jestem w ciągłym pędzie) i pewnie ją jakoś zamotam.
Najbardziej podoba mi się w niej to, że przez asymetryczność zwija się w samoistnie w ruloniki.
Brakuje mi tylko powyciąganych rogów, które widzę w wileńskich chustach. No cóż skopsałam wykończenie.
Końcowe zdjęcie to motek, od którego wszystko się zaczęło.
Dzisiaj zakupiłam trzy bardzo ciekawe włóczki, to i pewnie się coś z nich pojawi.
Jeszcze raz dziękuję za tak duże zainteresowanie i liczne komentarze.
Pozdrówki dla moich oglądaczy i ich wszelkich domowych żyjątek rękodzielniczych.
Właśnie zgłosiłam chustę na wyznanie w Sufladzie na Jesienną chandrę.
piękne, ciepłe kolorki
OdpowiedzUsuńi colori sono molto belli, sembrano un tramonto infuocato
OdpowiedzUsuńśliczna....
OdpowiedzUsuńCudna chusta :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe kolory, tak fajnie się zsynchronizowały;-)
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję za takie pochlebne komentarze. Przepraszam, że nie zawsze mogę do Was zaglądać. Jest 22:23 a ja dopiero otworzyłam bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrówki.
Ja bym ją wolała na jasnym tle, na ciemnym kolorki zgubiła , ale i tak wygląda okazale :)
OdpowiedzUsuńJest tak cudowna, że mi szczęka opadła... Kolory niesamowite i w ogóle wszystko, bo ja mam tę ułomność, że druty i szydełko to dla mnie magia... nie kochamy się za bardzo i mogę tylko podziwiać prace, takie jak Twoja!
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w wyzwaniu Szuflady i życzę powodzenia!
Jeszcze raz dziękuję za miłe komentarze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cudna , podziwiam wszystkich tworzących takie cacka.
OdpowiedzUsuń