Drzewo lub drewno, spotykam się z różnym nazewnictwem. Jakby nie było, jedno zależne od drugiego.
W przypadku tego lampionu widzę drzewo, jego korzenie, pień i koronę.
W kuchni pięciu smaków, żywiołowi drzewa odpowiada wiosna- smak kwaśny. Mam nadzieję, że dobrze oddałam klimaty.
Zastosowałam różnego rodzaju czesankę, loki i jedwab.
Ze względu zwieńczenie koroną drzewa, specjalnie dałam jej się rozczochrać na wietrze.
Haft różnego typu, muliną bawełnianą i wiskozową oraz metalizowaną nitką.
Do nunofilcu użyłam worek jutowy, jedwab z elementami welurowymi i gazę indyjską.
Dodatkowo cekiny, koraliki jablonex i szyfon przepleciony po między czesanką.
Do góry dnem.
no, no robi wrażenie:)
OdpowiedzUsuńdrzewo i drewno jak najbardziej zależne. ale drzewo to to żywe, a drewno to surowiec powstały ze ściętego drzewa.
OdpowiedzUsuńpatrząc na Twoje to z całą pewnością drzewo. zielone, ulistkowione, żywe.
Musiałabym się powtorzyć z poprzedniego posta,więc tylko napiszę-SUPER!
OdpowiedzUsuńTakie powtórzenie miło się czyta. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńMasz nisamowite umiejętnosci połączenia kolorów i materiałów!!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te Twoje żywiołowe lampiony:) Śliczne:)
OdpowiedzUsuńJutro ostatni żywioł, jeśli dłużej poczytam Wasze komentarze to chyba zacznę sprawdzać czy nie obrastam w piórka.
OdpowiedzUsuńMuszę walczyć sama z sobą. Jednak jestem próżna, mnie też się podobają.
Bardzo ciekawa forma.
OdpowiedzUsuń