Zdjęcia słabe. Żadne zbliżenia nie wyszły.
Beret już trafił do właścicielki. Więc zdjęciowy finisz.
Pierwszy raz wykonałam tą techniką i formą.
Jestem bogatsza w nieprzewidziane doświadczenia.
Jutro zapowiedziane przebłyski Bożego Narodzenia w związku z nastaniem pierwszego zimowego miesiąca.
W zapowiedziach meteorologicznych ma powiać zimą.
Zapowiada się jak ostatnio co roku
Barbary po lodzie, święta po wodzie.
świetny berecik...dłem doszyłaś śćiagacz?
OdpowiedzUsuńTak musiałam doszyć, bo tak jak CI pisałam, dziurka wycięta wielkości CD, została wessana przez czesankę i powiększyła się do wielkości talerza. Na szczęście zapasy swetrowe posiadam i ściągacz pasuje jak ulał.
UsuńPodoba mi się ta fakturowatość, lubię takie nakrycia głowy... co prawda sama unikam noszenia jakichkolwiek na swojej, ale lubię na innych ;)
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba dlatego spróbowałam.
UsuńW moim przypadku bez "płaskownika głowowego" (neologizm z dzieciństwa córki) lub innego przyboru nagłownego ani rusz.
Super beret,ja ostatnio zakochałam się w tej technice ,jest rewelacyjna ,można tworzyć niesamowite struktury.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem czy się zakochałam. Bo z tego co mi piszą blogerki, chyba zastosowałam ją jakoś od tyłu. Może dasz mi swoje rady.
UsuńPozdrawiam
Ja dopiero w tym raczkuję i myślę, że robię to jakoś od tyłu. Chętnie skorzystam z Twoich doświadczeń. Jednak nie mogę na Twoim blogu zostawić komentarza bo masz kod weryfikacyjny, którego mój komputer nie słucha.
OdpowiedzUsuń