Prezentuję wczorajsze zakupy.
Poniżej cytryn.
Jak na swoją wielkość (co widać pomiędzy palcami) bardzo drogi.
Jednak nie mogłam się oprzeć jego bursztynowej strukturze.
Specjalnie po niego pojechałam, nabyłam go w celach terapeutycznych.
Dalej jaspis hematytowy to już mój drugi poprzedni był oszlifowany.
Następnie coś urokliwego- zielony kobalt z Meksyku.
Przypomina szkło, mimo, że jest kanciaty nie ma ostrych krawędzi.
W dalszej kolejności dwa fluoryty z Chin i szafir. Mają super kształt.
Wszystkie zieloności zakupiłam od Czecha, którego spotykam na Intersone od lat.
Dalej coś dziwnego i polskiego.
To kowelin.
Gdybym podołała finansowo wywiozłabym całą ciężarówkę.
Jak widać na zdjęciu kupiłam ponownie kwart różowy, dla koleżanki, która nie lubi komputera i jeszcze bursztyn, za którymi nie przepadam, ale ten prosił, żebym go przygarnęła.
Myślę, że się zakolegujemy.
Ja również bardzo lubię kamienie. Piękne okazy udało Ci się zdobyć:-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdobycze! :) Niech dobrze służą!
OdpowiedzUsuńZakupy - super. Jak ja Cię rozumiem, że gdyby pieniądze były to i ciężarówką trzeba by wyjechać :)
OdpowiedzUsuńśliczne kamyki..co z nimi będziesz robić?
OdpowiedzUsuńkamienie są rewelacyjne pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńWooow ale zdobycze :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że też mi się podobają. Co z nich będzie to pokaże chwila.
OdpowiedzUsuńFluoryty kupiłam z zamysłem na kolczyki (choć zielony jest mi odległy w noszeniu). Inne prosiłby abym je przygarnęła. Nie wiem dlaczego kamienie do mnie mówią, od dziecka je "słyszę". Cytryn i kwarc różowy kupiłam w celach terapeutycznych, w tym wypadku wybieram kamienie zawsze intencjonalnie dla konkretnych osób.
Ot i cała filozofia.
Niezłe łupy:) Chętnie też bym sobie kupiła jakiś taki kamyczek.
OdpowiedzUsuń