Ponieważ nic nie produkuję,
przedstawiam Wam moje kolejne zdjęcia muzealne.
Tym razem bardzo archiwalne, bo już pięcioletnie
z Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
To było chyba bienale, ale może się mylę.
Nie pamiętam jak się nazywała ta instalacja,
zdobyła chyba drugie miejsce.
Jednak mnie się podobała najbardziej.
Ma coś w sobie urzekającego
OdpowiedzUsuńPiękny. uwielbiam takie odcienie niebieskiego, indygo, fioletu. Instalacja wygląda dla mnie jak niebo i ulewa padająca z niego na ziemię. Niesamowita sprawa, bardzo intrygująca.
OdpowiedzUsuńMnie się też niesamowicie podobał.
OdpowiedzUsuńWystawy w tym muzeum, i zajęci,a w skansenie do niego przylegającym są niesamowite.
Mnie się szal kojarzy bardziej z morzem, i wodorostami, bo końcówki sznurków były zielone.
Kiedyś na zajęciach z arteterapii przekonałam się, że nigdy nie można negować innych odczuć, był to utwór Rodrigo dla mnie ognisty i energetyczny, dla innych przypominał skutą lodem Grenlandię.