Od zawsze miałam sypialnię w kolorze różowym.
Nie przepadam za tym kolorem, jednak w sypialni wydawał mi się niezbędny,
choć u mnie i tak zawsze przeważa moja ulubiona biel.
Dodatkowo próbowałam go przełamać czarnym i innymi kontrastami.
Po latach dowiedziałam się, że feng- shui promuje róż dla tego przybytku.
Czyli nie ma jak intuicja.
Jak widać na zdjęciach dzisiaj nie o tym.
Sprzedaję mój pomysł tym, którzy mieszkają w blokach z lat 80 - dziesiątych.
Ponieważ wszelkie przewody były oszczędzane czyli odprowadzane na lewo,
mam je przeprowadzone po skosie na wszystkich ścianach i sufitach.
Mimo malowań, gipsowań itp. ciągle ściany pękały w tych miejscach.
Miałam rolkę tapety tzw. strukturalnej, podarłam w węższe pasma,
i przykleiłam w newralgicznych miejscach.
Gdy się uważnie przyjrzycie i tak widać ślad pęknięcia, ale nie tak jak to było wcześniej.
Linia przewodu podzieliła moją sypialnie ukośnie na dwie połowy
i wyznaczyła malowanie w dwóch kolorach.
Ponieważ pokój to totalna i nieustawna kicha (2,5 x 4,5 m)
sprzyja to nieco jego rozszerzeniu.
Z dawnego zagospodarowania pozostała lampa i walizka,
którą kiedyś pokazywałam
oraz narzuta, karnisz i zasłony też pokazywane.
Nowe są białe szafy i panele podłogowe ułożone w poprzek kichy.
Wybrał je mój mąż i bardzo jestem z nich zadowolona.
Byłam tak zmęczona poszukiwaniem paneli do drugiego pokoju,
że w sypialni było mi totalnie obojętnie (w końcu tylko tam śpię).
Panele trudno obfocić, jednak przypominają rozbiórkowe kawałki drewna,
dlatego prócz odpadającej farby, można na nich zobaczyć akant, gwiazdki z koniaków itp.
Jedno na nich jest świetne, nie wiadomo czy coś na nich jest, czy naprawdę na podłodze,
nie mówiąc już o kudłach kota i odwiedzinach żółwia.
Na dodatek ich dodatkowa zaleta to cena.
Polecam w popularnych markecie budowlanym na trzy litery.
Na koniec mój ulubiony obrazek znakomitego japońskiego artysty,
który sama sobie zakupiłam w miejscowej księgarni będąc dzieckiem.
Jak widać pasuje jak ulał i już go przypięłam do boku szafy,
teraz na szczęście bez wiercenia każda kobitka może tego dokonać,
za pomocą plastrów na rzepy.
Chyba córce zaszczepiłam od dziecka miłość do Japonii,
w której sama nigdy nie byłam, w odróżnieniu od niej.
Na absolutny koniec- zbliżenie tapety.
Mam nadzieję, że nie wykończyłam Was niuansami wnętrzarskimi,
ale ostatnio moje życie tak wygląda.
Pomysł na ściany jest świetny!
OdpowiedzUsuńDzięki. Potrzeba matką wynalazków.
UsuńNiuanse wnętrzarskie raczej nie męczą,mogą być za to inspiracją jak pomysł z tapetą(też mam pęknięcia choć nie od przewodów) czy ciekawe panele.W końcu każdy ma jakieś wnętrze:)))
OdpowiedzUsuńDokładnie. My mamy wnętrza dość odjechane i zgodzę się, że dla niektórych zaskakujące. No cóż o gustach się nie dyskutuje.
UsuńPodłoga jest bardzo ciekawa - nie wiem czy bym się na taką zdecydowała - u mnie w sypialni za dużo się dzieje.
OdpowiedzUsuńAle jak masz białą szafę i harmonijne wnętrze to będzie pasowała idealnie.
U mnie zaś ostatnio nic się nie dzieje, bo nawet nie ma gdzie. Jedynie czym mogę ją ożywić to mini półeczka na bibeloty i dwa ulubione obrazki.
UsuńDzięki, że Ci się podoba.