Najpierw było w moim wykonaniu usuwanie białej farby olejnej
za pomocą okropnie chemicznego preparatu a później opalarki.
Zapaprałam jeszcze latem cały balkon.
Niestety zlazły tylko większe kożuchy.
Później mąż jechał szlifierką, aż fornir zrobił się momentami łysy.
Oczywiście nie róbcie tego w mieszkaniu.
Jak widać zatwierdza główny inżynier.
Podczas wklejania szyby przydała się wcześniej pokazywana skrzyneczka jako obciążnik.
Chciałam też zachować oryginalne mosiężne zawiasy i udało się.
Na zdjęciach widać jeszcze wieszak. Jego nowe zastosowanie niebawem.
Malując farbą kokosową na ciemnym fornirze uzyskamy efekt lekko sinej bieli.
Szafeczka niezwykle kształtna jakaś, podoba mi się! A jaka to farba kokosowa? Nie znam! Pozdrawiam Dora
OdpowiedzUsuńUdzielałam namiarów na farbę we wcześniejszych komentarzach i postach. Jej wada to cena. Jednak za dobre rzeczy niestety trzeba zapłacić.
UsuńPiękną i pomysłową szafeczkę zrobiłaś. A kotek jest nieprawdopodobny! Jak już nieraz pisałam, to mój ulubieniec :-)
OdpowiedzUsuńTwój ulubieniec ostatnio mnie pogryzł z powodu zbyt długiego oczekiwania na żarcie. Wiem, że na zdjęciach wychodzi jak anioł, tylko coś skrzydełka nie chcą mu wyrosnąć.
UsuńDzięki za szafeczkę.
Najważniejsze że się udało :)
OdpowiedzUsuńOj tak. Dzisiaj skończyłam następne przedsięwzięcie, aż czuję w kościach.
UsuńKotkowi się podoba - wcale się nie dziwię!
OdpowiedzUsuńJak też, asystuje we wszelkich pracach remontowych, Dzisiaj wytarzał się w odpadach z fugi.
Usuń