Po raz pierwszy w życiu wykonałam sadzenie w słoiku.
Najpierw patrzyłam na te cuda w marketach,
później poszukiwałam informacji w necie.
Dzisiaj od początku, czyli przygotowanie podłoża.
Potrzebny mi był słoik z pokrywką,
jednak jeśli nie chcemy tworzyć mikroklimatu,
jednak jeśli nie chcemy tworzyć mikroklimatu,
to nie trzeba jej mieć.
Następnie umyłam żwirek i piasek
(do drugiego musiałam użyć tiulu, bo był naprawdę miałki i przelatywał).
Po ocieknięciu wsypałam go do słoika.
Posłużyłam się lejkiem z grubą dziurką do konfitur.
Piasek był mokry, a nie chciało mi się suszyć
dlatego musiałam sobie pomóc nożem.
Na wierzchu umieściłam kawałki węgla akwarystycznego,
można wysypać jedną kapsułkę zakupionego w aptece.
Dodałam jeszcze jedną warstwę żwirku.
Dalej sypałam ziemię i ubijałam, słoik cały czas wycierałam papierem,
jeśli się pobrudzi to już nie oczyści, sypiąc kolejną warstwę.
Ponieważ podłoże miałam mokre dlatego czekałam aby wszystko odparowało,
aż tydzień.
Jednak zauważyłam, że na ziemi powstało coś w rodzaju nalotu pleśni,
mimo, że słoik był otwarty, dlatego dosypałam jedną zawartość kapsułki węgla.
Jutro finał.
Ja też zawsze podziwiałam i podziwiam takie kompozycje. I na imieniny dostałam coś w tym stylu, od góry jest otwarte. Czekam na Twój finał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż jutro.
UsuńCzekam z niecierpliwością na finał, będzie pięknie... na pewno! Pozdrawiam wiosennie! :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuń