czwartek, 16 kwietnia 2020

Między Łowiczem a Peru.


Kupiłam rok temu w białostockiej galerii artystycznej,
coś co było zasłoną.


Wykonałam dwa cięcia i obszyłam zygzakiem.


                           Wyprułam nitki aby powstały frędzelki.


... i gotowe.


Powstało a' la łowickie ponczo,
tylko paski nie w tą stronę.

  
                   Czekało rok na focenie, aby trafić w koronawirusa.


Jak widać natura cierpi na brak wody.


Tylko tarniny kwitną na polach.
Trawa totalnie rachityczna i zeszłoroczna.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajne ponczo. Wrzuć na bloga lub podeślij zdjęcie tego pierścionka. Brzmi ciekawie. Zobaczę, czy skojarzy mi się z czymś :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy bloger też Wam pożarł zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...