Kupiłam rok temu w białostockiej galerii artystycznej,
coś co było zasłoną.
Wykonałam dwa cięcia i obszyłam zygzakiem.
Wyprułam nitki aby powstały frędzelki.
... i gotowe.
Powstało a' la łowickie ponczo,
tylko paski nie w tą stronę.
Czekało rok na focenie, aby trafić w koronawirusa.
Bardzo fajne ponczo. Wrzuć na bloga lub podeślij zdjęcie tego pierścionka. Brzmi ciekawie. Zobaczę, czy skojarzy mi się z czymś :-)
OdpowiedzUsuńDzięki. Już wysłałam.
OdpowiedzUsuńCzy bloger też Wam pożarł zdjęcia?
OdpowiedzUsuń