Gdy zobaczyłam to cudo od razu się zakochałam.
Jeszcze tak cienkiego moheru w życiu nie spotkałam,
na dodatek jest miły w dotyku jak angora, i w ogóle nie gryzący.
Od razu skojarzył mi się z szmaragdowymi wodami Zalewu Solińskiego.
Więcej TUTAJ.
Jutro dalszy ciąg opowieści szmaragdowej.
Ja się może nie do końca znam na rzeczy ale wygląda cudnie! chciałaby się otulić kominem z niego wykonanym, byłby cudny!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Ciekawe co wyczarujesz z tego szmaragdowego cuda.Nota bene słowo "szmaragd"zawsze kojarzy mi się z czymś niezwykłym,bajkowym,z bajkami z tysiąca i jednej nocy:))
OdpowiedzUsuńPięknie jest nad tą Soliną:))
Dla mnie też szmaragd jest czarowny, choć rzadko noszę się w tych barwach i nie przepadam, za fasetowanymi kamieniami (mam jeden nieobrobiony, kiedyś pokazywałam na blogu). Szkoda tylko, że aby zdobyć te fascynująco drogie okazy, ludzie muszą pracować w wyjątkowo ciężkich warunkach. Podobno to najgorsze kopalnie na świecie.
OdpowiedzUsuńDzięki, za miłe słowa i za to, że zaglądacie.
Pozdrówki.