środa, 23 grudnia 2015

Ognista Carmen.


Oj co to był za dzień...
Piękne niebo, zmęczenie, fura roboty, wszystkie kuchenne nieszczęścia, 
wraz w wybuchem, i dymem.
Później nie powiem emocje też z dymem, i łzami,
bo zmęczenie, straty i wścieklizna ponad wszystko.
Bombka dostała się mojej koleżance.
Mam nadzieję, że nie wniesie tego, co moja ulubiona opera.
Najbardziej lubię z niej mało znaną arię "Spacja".
 



Jak zwykle czerwień kapryśna jest, więc trzeba było ją trochę podrasowić.


4 komentarze:

  1. Narodziny...

    Zapachniało
    zaszumiało
    zawirowało
    rozbłysły światła
    obudziło się serce
    stała się cisza …
    błękit zstąpił na ziemię
    narodziła się Miłość
    napełniła puste naczynia
    rozlała się strumieniem
    przyszła
    czeka
    przygarnij ją
    tylko
    Miłość rodzi miłość.

    Piękna i radości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nikt nie dedykował mi wiersza, bardzo dziękuję. Przepiękny.

      Usuń
  2. Radosnych pełnych magii Świątecznych chwil życzy Lucy

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...