Z boku.
Z tyłu.
Z drugiego boku, zapinanego na suwak.
W leżeniu przodem :).
Nawet mam w nim sylwestrowe zdjęcie.
Jak znajdę to wkleję.
Całość na podszewce, z fiszbinami i nawet, aby ładniej leżał na ocieplaczu.
Pomyśleć, że ledwo wcisnęłam na manekina bo ma rozmiar 38, a ja 10 lat temu 36.
Pamiątka, po niezłej figurze i o dziwo leżał lepiej na mnie, niż na tym moim szarym chudzielcu.
No cóż nie zawsze jest się pięknym i młodym, chociaż nigdy się za taką nie uważałam.
Śliczny on jest:) Koniecznie pokaż, jak się w nim prezentujesz, na sylwetce każda uszyta rzecz jeszcze inaczej się układa.
OdpowiedzUsuńNo no no, na pewno pięknie się w tym grsecie prezentowałas (a może nawet jeszcze prezentujesz!)! Piękne tłoczone wzory i kolor, taki brudny róż. Jesteś bardzo zdolna!
OdpowiedzUsuńWłaśnie dokładnie brudny róż, taki jaki lubię najbardziej, ale on istnieje tylko w szlachetnych tkaninach.
UsuńMusiał fantastycznie leżeć :)
OdpowiedzUsuńBez przesady. Żeby pokazać muszę poszukać skanu zdjęcia, a to pewnie będzie możliwe dopiero w wakacje.
OdpowiedzUsuńJejku, cudowny jest ten gorset, cudowny! Strasznie chciałabym coś podobnego zrobić, ale nawet nie mam pomysłu, gdzie szukać wykroju :/
OdpowiedzUsuńU Łosia nowy post! http://nevermind-factory.blogspot.com/
Wykrój wzięłam z której ze starych Burd.
UsuńWow nice corset!!!! I like your blog!!!
OdpowiedzUsuńwould you like to follow each other? let me know....
Besos, desde España, Marcela♥